
Co zjeść w Portugalii? Top 7 dań do spróbowania (+polecane restauracje w Lizbonie)
Jedną z najprzyjemniejszych części zwiedzania jest próbowanie lokalnej kuchni. Poznawanie kultury, atmosfery i historii danego miejsca przez potrawy. Dla mnie to nieodłączny element podróżniczej układanki.
Tak, tak nie będzie zaskoczeniem, że portugalską serię wpisów zacznę od jedzenia. Portugalia obfituje we wspaniałe dania, cudownie przygotowane owoce morza, mięsa, słodkości, trunki. Lista jest długa, jednak chciałam ją ograniczyć do najlepszych z najlepszych, tych które są kwintesencją portugalskiego jedzenia. Jako bonus dodaję ulubione restauracje w Lizbonie gdzie możecie tych smakołyków szukać.
Zaczynajmy.
1. Polvo à lagareiro
Mój zdecydowany faworyt, czyli gotowana a następnie grilowana ośmiornica z dużą ilością oliwy z oliwek i czosnku, podana z pieczonymi ziemniaczkami. Czyż sam ten opis nie sprawia, że szukacie biletów do Portugalii? Bo u mnie zdecydowanie tak 🙂 Kiedy spróbowałam jej pierwszy raz nie mogłam uwierzyć, że coś tak prostego może być tak oszałamiająco pyszne. I tu uwaga, nawet jeśli kiedyś jedliście ośmiornicę i Wam nie smakowała, bo była gumowa – spróbujcie tego dania w Portugalii. Dużo restauracji, nawet małych, i tych w mniejszych miastach przygotowuje to danie fenomenalnie.
I ciekawostka: słowo “lagareiro” (tłoczarz) oznacza osobę, która pracuje przy produkcji (tłoczeniu) oliwy z oliwek. Prawdopodobnie nazwy dania używa się w tym kontekście ze względu na obfitą ilość oliwy z oliwek, która jest używana do podlewania ośmiornicy.

Gdzie spróbować?
Restauracja Sentido Proibido 3 / Travessa da Espera 54
– to cudowne, malutkie, klimatyczne miejsce z wieczorkami z Fado i przepysznym jedzeniem
Restauracja Frade dos Mares / Avenida Dom Carlos I 55, Lizbona
– bardzo dobra ośmiornica, odrobinę za mocno zgrillowana jak dla mnie, lecz wciąż przepyszna
Cena: dużo zależy od lokalu, około 20 euro
2. Owoce morza
To bardzo obszerna kategoria i nie sposób o niej nie wspomnieć. Spróbowanie owoców morza w kraju otoczonym przez ocean wydaje się oczywistością. Nie chciałam jednak poza ośmiornicą wyróżniać innego dania z tej kategorii w osobnym punkcie, a zachęcić do delektowania się ich różnorodnością.
W Lizbonie zjecie zarówno te dobrze znane, również w Polsce, specjały, jak małże w rożnych odsłonach, czy krewetki skąpane w maślano-czosnkowym sosie, oczywiście z dodatkowym chlebkiem, żeby nawet kropla tego płynnego złota się nie zmarnowała. Znajdziecie również langustynki, homary, kraby, ostrygi – wciąż znane, ale rzadziej spotykane w kraju nad Wisłą. Ostatnią kategorią są te, o których istnieniu nawet nie wiedziałam – to np. percebes (pol. pąkle kaczenice, ang. barnacles). Wyglądają jak pazury morskiego potwora i na pierwszy rzut oka nie zachęcają do spróbowania, co więcej nawet ciężko podejrzewać, że są jadalne. Percebes to skorupiaki, które mocno przylegają do podwodnych skał, co sprawia, że są dość trudne do poławiania. W smaku miękkie, delikatne i z morskim posmakiem – dużo lepiej smakują niż wyglądają.
Właściwie wielcy fani owoców morza cały pobyt w Lizbonie mogą żywić się tylko nimi a równocześnie codziennie jeść inne danie. Dla tych wybierających krótki pobyt dobrym rozwiązaniem może być wizyta w restauracji w większym gronie znajomych i wyjadanie sobie z talerzy. Jak by nie było Portugalia to królestwo dań z morza, więc warto to wykorzystać. Chociaż mogę być w tym przekonaniu mało obiektywna uważam, że to właśnie tu są najlepiej przygotowywane, nawet porównując z innymi krajami z łatwym dostępem do morza.




Gdzie spróbować?
Cervejaria Ramiro / Av. Alm. Reis 1 H – chyba najbardziej popularna i najczęściej polecana restauracja w Lizbonie. Bardzo duży wybór owoców morza, wszystko świeże, doskonale przyrządzone z miłą, pomocną obsługą. Lokal oblegany, więc dobrze wcześniej zarezerwować stolik. Luźna atmosfera.
A Cevicheria / R. Dom Pedro V 129 – miejsce z charakterystyczną wielką ośmiornicą podwieszoną przy suficie. Owoce morza głównie w postaci ceviche (dania pochodzenia peruwiańskiego), ale z nutą portugalską. Co jest kluczowe, każdy kęs jest przepyszny, czuć świeżość produktów i lekkość kompozycji dania. To nowoczesny lokal, z ciekawymi drinkami, więc może być fajnym wstępem do wieczornego wyjścia.
3. Sardinha grelhada no pão
Grillowane sardynki to jeden z symboli Portugalii. To sardynki w całości, obtoczone obficie gruboziarnistą solą i grillowane. Można je dostać w większości restauracji, często jako prato do dia (danie dnia). Dobrze znaleźć restaurację, w której siedzą starsi Portugalczycy, nie panuje za duży porządek i siedzisz krzesło w krzesło z innymi gośćmi. Najlepiej w dzielnicy Alfama, Graça lub Mouraria. Smak dań i atmosfera miejsca pozwoli poczuć się jak rodowity mieszkaniec Lizbony.
Natomiast sardynki grilowane “no pão“, czyli podawane na chlebie, najczęściej można dostać w czerwcowe popołudnia i wieczory w czasie Festas dos Santos Populares na grillach wystawionych na ulicach Lizbony. (Cały czerwiec w Portugalii to jedna wielka impreza na zewnątrz, w Lizbonie szczególnie w nocy z 12 na 13 czerwca podczas Święta św. Antoniego – patrona Lizbony. Więcej napiszę o tym wkrótce.) Są odważni, którzy taką przekąskę zjadają w całości (dosłownie). Ci mniej odważni dzielą sardynkę na pół wzdłuż, rozsmarowują mięso ze skórką na chlebie, pozwalają przesiąknąć smakom w głąb chleba, ości z głową i ogonem wyrzucają i resztę zjadają z ogromnym smakiem.
Cena: 2-3 euro za sztukę


4. Bifana
Bifana to przekąska, zwykle zjadana w biegu, gdy Portugalczyk poczuje mały głód. Jest to kanapka z białej bułki z soczystym duszonym mięsem wieprzowym w środku. Do sosu, w którym skąpane jest mięso dodawane są spore ilości czosnku, papryki słodkiej i ostrej, a to wszystko podlewane jest winem. Nieodłącznym elementem bifany jest również musztarda, którą dodaje sobie każdy według uznania. Czasem są to ilości większe niż zgodnie z prawami fizyki by się pomieściły.
Dla tych co wpadają do Lizbony tylko około weekendowo może to być świetna opcja do szybkiej i pożywnej przekąski w ciągu dnia, a wtedy na dłuższą wizytę w restauracji przeznaczyć wieczór.
Pochodzenie bifany nie jest jednoznaczne, najczęściej uważa się, że pierwsza bifana została przygotowana w małym miasteczku Vendas Novas – region Alentejo. Z czasem stała się popularna w całej Portugalii, na tyle, że w portugalskich McDonaldach możecie dostać McBifanę 🙂
Znajdziecie ją również na grillu tuż obok sardynek podczas czerwcowych Festas Populares.

Gdzie spróbować?
As bifanas do Alfonso / Rua da Madalena 146 – według mnie najlepsze bifany – lokal ma jakieś 4m2, a mimo to mieści się tam i kuchnia i kasa i co najmniej 6 klientów na raz 😉 I pro tip – jeśli będziecie w dzielnicy Baixa najlepiej do lokalu wjechać (trochę schowaną) windą Elevador do Castelo – Rua dos Fanqueiros 176, oszczędzicie sobie wspinaczki 🙂 Tuż obok tego lokalu, dosłownie okno w okno jest inny, z również bardzo dobrymi bifanami – można potestować. Nie pamiętam jednak nazwy.
O Trevo / Praça de Luís de Camões 48 – Bifany z tego miejsca poleca sam Anthony Bourdain. Tu zjecie również bardzo proste i tanie prato do dia, jesli szukacie czegoś na większy głód.
I jedna trochę mniej polecana – Casa das Bifanas / Praça da Figueira 7A – Parę lat temu mieli pyszne bifanki, natomiast ostatnia, jaką tam próbowałam była sucha i nawet musztarda nie pomogła. Zostawiam poprawkę, że może to był zły dzień. Jednak niewątpliwym plusem tego lokalu jest lokalizacja i godziny otwarcia 6.30-00:00 🙂
Cena: około 3 euro
5. Pastéis de nata
Symbol portugalskich słodyczy jego wysokość Pastel de nata (l. poj pastel, l. mn. pasteis). Przepyszne ciastko na spodzie z chrupiącego ciasta francuskiego, z budyniowym wypełnieniem, zjadane najlepiej na ciepło posypane cynamonem i cukrem pudrem. To małe cudo oprócz tego, że jest przepyszne ma też ciekawą historię.
Na początku XIX wieku w Belém, obok Mosteiro dos Jerónimos (klasztoru Hieronimitów) znajdowała się rafineria trzciny cukrowej połączona z małym sklepem. W wyniku rewolucji liberalnej z 1820 roku, w 1834 roku zamknięto wszystkie klasztory i monastyry w Portugalii. Próbując przetrwać trudne czasy, ktoś z klasztoru zaoferował słodkie ciastka do sprzedaży w pobliskim sklepie, które szybko stały się znane jako “Pastéis de Belém“.
W 1837 r. w budynkach przy rafinerii rozpoczęto wypiek “Pastéis de Belém” według starożytnej “tajnej receptury” z klasztoru. Przepis ten, przekazywany i znany wyłącznie mistrzom cukiernictwa, którzy ręcznie wyrabiali ciastka w “sekretnym pomieszczeniu”, pozostał niezmieniony do dnia dzisiejszego.1
Ciężko sobie wyobrazić wizytę w Portugalii bez zjedzenia tego ciastka.

Gdzie spróbować?
Pastéis de Belém / Rua de Belém 84 a 92 – Zdecydowanie najlepsze. Zawsze cieplutkie, mocno chrupiące, a krem “nie za słodki”. Można zarówno zjeść na miejscu jak i wziąć na wynos – zwykle kolejki są dwie, ale wszystko jest dobrze oznaczone. Wnętrze cukierni jest wypełnione przepięknymi azulejos (ozdobnymi portugalskimi płytkami) a w jednej z sal można podejrzeć jak na wielkiej tacy studzą się pasteis, więc polecam kolejkę nr 1.
Belém to dzielnica dość daleka od centrum, więc codzienna wizyta tam może być utrudniona, na szczęście w samej Lizbonie też jest kilka miejsc z przepysznymi pastéis
Manteigaria / Rua do Loreto 2 / TimeOut Market / Rua Augusta 195-197 (i inne)- mają już kilka punktów w Lizbonie, w różnych dzielnicach. Smak zbliżony do tych z Belem, ciasto trochę mniej chrupiące, krem słodszy i nie zawsze trafią się ciepłe. Bez dodania cukru pudru super 🙂 No i ta liczba lokalizacji sprawia, że zawsze są pod ręką.
Café A Brasileira / R. Garrett 122 – Bardzo znana kawiarnia w Lizbonie. Obok niej znajdziecie pomnik Fernando Pessoi przy którym możecie usiąść z pastel i zrobić sobie zdjęcie. Kawiarnia działa od 1905 roku i w tych wnętrzach to czuć. Mają również świetną kawę oraz inne słodycze, więc może to być wspaniała słodko-historyczna wizyta.
Tak naprawdę każda portugalska cukiernia/kawiarnia (pastelaria) ma w swojej ofercie pastel de nata. Spróbujcie również innych słodkich specjałów, bo to kraj, w którym lubią osładzać sobie życie.
Cena: 1,2 euro
1Historia “Pastéis de Belém”.
6. Bacalhau à Brás
Bacalhau – czyli dorsz, a dokładniej suszony dorsz to symbol Portugalii. Idąc do portugalskiego supermarketu, szczególnie przed Świętami Bożego Narodzenia, możecie zobaczyć (i poczuć) stertę ułożonych jeden na drugim korpusów suszonego dorsza, obficie obsypanych solą. Mówi się, że Portugalczycy znają 1000 przepisów na dania z suszonym dorszem w roli głównej, co ciekawe rzadko wykorzystują go świeżego (nie suszonego). Przed przystąpieniem do gotowania/pieczenia dorsz powinien być namoczony od 24-48h w wodzie.
Mimo tak wielu przepisów najczęściej można spotkać danie o nazwie Bacalhau à Brás – to rodzaj jajecznicy, w której znajduje się wcześniej podsmażony dorsz z cebulą, czosnkiem, oliwkami oraz mega cienkimi (jak zapałki) frytkami. Z ciekawostek mini frytki (batata frita palha) czasami można dostać w naszych Biedronkach.
Danie nie jest moim ulubionym, ale myślę, że warto go spróbować będąc w Portugalii. W końcu to jedno z najważniejszych dań kuchni tego kraju.
Gdzie spróbować?
Santa Rita / R. de São Mamede 24 – to knajpka typu “zjedz jak u babci”, tania, prosta kuchnia. Typowe dania kuchni portugalskiej + spory wybór ryb. Warto zajrzeć, gdy potrzebujemy coś szybko zjeść w przerwie na zwiedzanie. Na co dzień, nie od święta.
Cena: około 10 euro
7. Grzanka ze słonym masłem
To pozycja z lekkim przymrużeniem oka 😉 ale tylko lekkim. To prawda, że to tylko pszenna bułka, tylko przypieczona i tylko z masłem. Jednak, jeśli jest ona przypieczona w punkt, jeszcze ciepła i rozsmarujemy na niej słone masło to zyskuje ona status kulinarnego arcydzieła. A jak jeszcze nasączymy ją sosem, w którym smażyły się krewetki lub mule to nie ma sobie równego. Dlatego jedząc owoce morza nie obawiajcie się zamawiać podwójnej porcji chleba.
Co ciekawe, tak jak w Polsce nie jest łatwo w codziennym spożywczaku dostać słone masło, tak w Portugalii ciężko dostać takie bez soli. Jeśli będzie wybór to warto zerkać na opakowanie i sprawdzić czy to com sal – z solą, czy sem sal – bez soli i wziąć te com 🙂

To pierwsza część portugalskich opowieści. Dajcie znać, które z powyższych dań sprawia, że pakujecie walizki? A może dodalibyście coś do tego zestawienia?
A jak już najedzeni to zapraszam na bardzo subiektywny mini przewodnik po Lizbonie: Top 7 rzeczy do zobaczenia i doświadczenia w Lizbonie
You May Also Like

Top 7 rzeczy do zobaczenia i doświadczenia w Lizbonie
September 17, 2023
One Comment
Pingback: